niedziela, 17 listopada 2013

sobota, 21 września 2013

Rozdział 13.

Weekend. Właściwie powinnam się cieszyć, bo już tylko kilka dni dzieliło mnie od spotkania z Mikem. Wróci wreszcie z tego obozu. Nareszcie będę mogła usłyszeć jego śmiech, poczuć zapach cudownych perfum i... pocałować. Może to dziwne, ale nie całowaliśmy się z powodu jakim było wydarzenie sprzed 3 lat. Odbiło się to na moje psychice. Ale nie ważne...
Dokończyłam malować pierwsze tło na moim obrazie i zeszłam do kuchni po coś do jedzenia. Ubrana w 'artystycznie' ubrudzoną farbami koszulę usiadłam przy wyspie, nalewając do przeźroczystej szklanki mojego ulubionego soku z wielu owoców. Kiedy zastanawiałam się jak mam namalować gruszkę, do kuchni wszedł Louis.
-Witaj- uśmiechnął się do mnie, po czym pocałował w policzek.
-Cześć- uśmiechnęłam się. Wyjęłam z lodówki jogurt i wsypałam do niego musli i pokrojone winogrona.
-Co tam rzeźbisz?- spytał się mnie pijąc sok prosto z kartonu.
-Raczej maluję- poprawiłam chłopaka z uśmiechem na ustach- Martwą naturę. Nic nadzwyczajnego.- odpowiedziałam wkładając do ust kolejną porcję jogurtu.
-Mógłbym zobaczyć?- spytał się niepewnie. Ha! Co za głupie pytanie. Jasne, że możesz, przecież to nie jest jakaś tajemnica wojskowa.
-Jasne,chodź.- wstałam z krzesła i ruszyłam do swojego pokoju. Chłopak szedł chwilę za mną, a już chwilę później dorównywał mi kroku.
Weszliśmy do mojego pokoju. W kącie stała sztaluga a wokół niej walało się pełno chusteczek, słoiczki z pędzlami i z wodą, farby, palety, i folia na podłodze, żeby nie poplamić. Podeszliśmy do obrazu. Chłopak szeroko otworzył i wypowiedział nieme 'wow!'.
-Takie sobie nic- zaśmiałam się.
-Rzeczywiście nic.- szturchnął mnie w ramie. - Nieźle malujesz.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się.-Robicie coś dziś wieczorem?-zmieniłam temat.
Miałam ochotę się wyszaleć. Za dużo siedziałam w domu. Zdecydowanie.
-Na razie nie mamy planów, a co?
-Może poszlibyśmy do klubu, czy coś? Nie chce mi się siedzieć w domu. Plyssss, plysss- powiedziałam błagalnym tonem.
-Pewnie. Zaraz zapytam się chłopaków, czy chcą.- wybiegł z pokoju, a ja zabrałam się za malowanie gruszki. No to teraz chociaż mam motywację do malowania.

                                                                           *

Nie mogę pić alkoholu. Co za pech! A wszystko przez leki. Przynajmniej Liam dzielił ze mną ten los i miał zamiar pomagać mi w ogarnianiu 'dorosłych' przyjaciół.
Poprawiłam lekko chustkę zawiązaną no głowie i popijałam sok pomarańczowy, rozmawiając z Liamem na temat moich studiów i planów na przyszłość.
Nagle zostałam porwana na parkiet przez Nialla. Tańczyliśmy spokojnie... no dobra, ja tak tańczyłam a on nie wiadomo co ze sobą robił. Najpierw tańczył ze mną, potem sam, znowu ze mną a potem to poszedł do stolika i zasnął. Hahaha! Jeden z głowy.
Po 10 minutach postanowiliśmy wracać. Liam zaciągnął ledwo przytomnego Irlandczyka do samochodu i powrócił szukać ze mną resztę zespołu. Dopiero po 10 minutach znaleźliśmy wszystkich. Oczywiście Harry w toalecie już się lizał z jakąś dziewczyną, która liczyła, że zostanie jego dziewczyną, a on tak naprawdę był schlany w trzy dupy i jutro by nic nie pamiętał.
Wracaliśmy w miarę spokojnie. Harry widocznie myślał, że jestem tą dziewczyną z klubu i chciał mnie całować, ale dzielił nas śpiący Niall i jego próby były nie udane.
Po 15 minutach podróży dojechaliśmy do domu. Przebrałam się w piżamę od razu po wejściu do domu. Zmyłam makijaż i bardzo zmęczona położyłam się do łóżka. Leżałam już kilka minut kiedy do pokoju wtargnął schlany Styles. No tak, śpi ze mną od jakiegoś czasu. Położył się obok mnie a ja szybko odwróciłam się do niego plecami.
Zaczął się do mnie przytulać. Znowu zaczyna. Zaczął mnie całować po obojczykach i wzdłuż kręgosłupa.Próbowałam go odepchnąć ale był za silny.
-Kotku, nie utrudniaj mi tego- chyba chciał to w jakiś sposób seksownie wymruczeć, ale wyszedł z tego ledwo słyszalny bełkot.
Uderzyłam go łokciem w tors, ale to tylko pogorszyło sprawę i chłopak stał się o wiele bardziej natarczywy. Przycisnął mnie do siebie i zaczął ściskać moje piersi przez materiał piżamy lekko sapiąc. Nie mogłam dłużej tego wytrzymać okropne wspomnienie udeżyło we mnie bardzo mocno. Ta jedna fala sprawiła, że zaczęłam płakać, a chłopak, który teraz próbował się nade mną znaleźć zaśmiał się gardłowo. Gdybym nie była w takiej sytuacji jakiej jestem teraz powiedziałbym, że to słodki śmiech ale w takich okolicznościach wydał mi się on najbardziej obleśny jaki kiedykolwiek słyszałam. 
Wykorzystując sytuację wyczołgałam się z łóżka, chłopak złapał mnie za nadgarstek a ja bez skrupułów naplułam mu w twarz.
-Suka-wysyszał i puścił mój nadgarstek. Zapłakana i roztrzęsiona wydostałam się z pokoju i ruszyłam korytarzem do sypialni Liama.
Lekko zapukałam i weszłam do środka. No tak, chłopak smacznie spał. Chociaż on. Szturchnęłam go w ramię aby chłopak przebudził się. Po otworzeniu oczu i dokładnemu zlustrowaniu mnie krzyknął cicho "Jezu, co się stało!". Nie odpowiedziałam. Rozpłkałam się i usiadłam na jego łóżku. Przytulił mnie, przez co trochę się uspokoiłam.
-Bbbo... Haarry...- wydukałam pomiędzy falami łez.
-Zrobił ci coś?- spytał łagodnie. Kiwnęłam tylko. Przycisnął moją głowę do swojego torsu i lekko kołysał naszymi ciałami, przez co zaczęłam się uspokajać i robić coraz bardziej senna.
Położyłam się spać w ramionach przyjaciela. Chociaż na niego mogłam liczyć...

_____________________________________

Witajcie! Dawno nie pisałam bo nie miałam weny. Ostatnio nie ma wogóle komentarzy. Szkoda.
Jak widać nie ma nagłówka i tła. Coś mi się probiło z google+, ale nie długo pododaję wszystko.
MARZĘ O CHOĆBY 5 KOMENTARZACH WYSTARCZYŁABY NAWET EMOTKIONKA :)

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 12.

Jak codziennie wstałam o godzinie 9. Zjadłam śniadanie i ubrałam się. Nikogo w domu nie było, ponieważ chłopcy od samego rana pojechali na konferencję prasową a Neko ok 3 rano wyruszyła w swoją pierwszą trasę koncertową, która ma trwać ok. 4 miesięcy.
Wyszłam do szpitala na badanie. Po drodze zauważyłam dużą grupę osób trochę starszych ode mnie, którzy widocznie spotkali jakiegoś gwiazdora. Zaciekawiona tłumem podeszłam bliżej. Gdy zobaczyłam ową gwiazdę o mało nie dostałam zawału. W środku koła, stał nie kto inny jak Ranbir Kapoor!* Miałam prawie pisnąć ale się powstrzymałam. Marzyłam o spotkaniu z nim! Kocham go!
Po odczekaniu 5 minut dostałam od niego autograf, a ktoś z tłumu zrobił mi z nim zdjęcie. I znowu miałam wrażenie,że dostanę zawału, ponieważ pocałował mnie w policzek!
Podziękowałam za zdjęcie i ruszyłam w kierunku szpitala. Weszłam do budynku i skierowałam się do sali, w której jestem badana.
Lekarz powiedział, że jest już coraz lepiej, więc jak na razie jedna kontrola w tygodniu wystarczy.
Wychodząc ze szpitala zauważyłam dużą grupkę młodych dziewczyn piszczących jak walnięte. Podskoczyłam ze dwa razy w górę i już wiedziałam czemu. Państwo gwiazdorzy postanowili zaczerpnąć świeżego powietrza w parku obok szpitala, chodząc bez ochrony. Geniusze! Podeszłam do nich mimowolnie. Wepchnęłam się miedzy te dziewczyny do środka, dosyć ciasnego kółka. Zadziałałam na te dziewczyny jak płachta na byka. Dosłownie! Zaczęły się drzeć, że co ja wyprawiam, jak śmiem wpraszać się do środka!
Zobaczyłam błagalną minę Harrego. Szybko szepnęłam mu na ucho: ''Zaczynamy przedstawienie''. Następnie upadłam na ziemię, tzn miałam taki zamiar ale chłopacy mnie złapali. Udając nieprzytomną czułam, że niosą mnie gdzieś 4 pary rąk, a reszta rozprasza dziewczyny w celu przejścia i ''uratowania'' mnie. Po 5 minutach usłyszałam słowa ''Budzimy się'', i natychmiast otworzyłam oczy. Znajdowaliśmy się w ich vanie jak przypuszczam.
-Dziękujemy Ci!- powiedział za wszystkich Liam.- Bez ciebie nigdy byśmy stamtąd nie wyszli! - I natychmiast zostałam pocałowana przez wszystkich w oba policzki.
-Wiecie co? Jesteście na prawdę geniuszami, żeby iść sobie po konferencji na pieszo przez park! Przecież wy byliście przez nie śledzeni! Dobra nie ważne. Straciłam przez nie dobry humor. A miałam taki świetny!
-A co się stało rano?-zapytał się Harry
-To się stało- pokazałam mu zdjęcie z Ranbirem.
-Och! A więc zdradzasz mnie? Jak mogłaś!-chłopak udawał, a my wszyscy mieliśmy z niego polewkę.- No, proszę! Jeszcze się ze mnie śmieje! Och!-Hazza był nie do zniesienia! Wreszcie dojechaliśmy do domu.
Byłam tak wyczerpana tym dniem, że postanowiłam położyć się spać.
Nie mogłam zasnąć, więc włączyłam sobie kawałek z Harrego Pottera KLIK KLIK. Już po chwili odpłynęłam do krainy morfeusza.
-Meggie! Meggie! Obudź się kochanie! - obudziłam się i ujrzałam.. co? Babcię?Moment liczyłam na każdego, ale?.. No ok.
-Tak?
-Muszę coś ci pokazać- kobieta pstryknęła w palce i znaleźliźmy się w jej starym domu jeszcze sprzed wojny.
Dom był duży i bardzo bogato zdobiony. Przecież babcia była biedna. Mieszkała w malutkiej chatce pod wsią.
-Babciu, o co chodzi?-spytałam ją.
Kobieta jednym ruchem wskazała na szkatułkę.  Zaraz taką samą miała w tej chatce. Nigdy nie pozwalała jej dotykać a tym bardzie otwierać. Tym razem pozwoliła mi to zrobić. Otworzyłam małą skrzynkę a w niej ujrzałam kilka listów chyba miłosnych, zdjęcie jakiegoś mężczyzny, to chyba był dziadek a on zginął na wojnie. Na samym dnie znajdował się piękny medalion. Otworzyłam go. W środku był płatek zasuszonej róży i zdjęcie dziadka. 
-Odnajdź ten przedmiot. Wskazówką będzie mój dom pod wsią.- powiedziała tajemniczo i wszystko nagle zniknęło.  
Obudziłam się nagle. Przede mną stał Louis.
-Coś się stało?- spytałam go.
-Płakałaś przez sen i krzyczałaś słowa ''Obiecuję! Zrobię to!'', a wcześniej śmiałaś się. No a na końcu dostałaś drgawek i obudziłaś się, więc zastanawialiśmy się, czy nic ci nie jest.-odpowiedział.
Rozejrzałam się i ujrzałam w pomieszczeniu Liama. Przetarłam ręką po czole i poczułam pot.
-Nie. Wszystko ok. To tylko sen- odpowiedziałam a chłopacy wyszli.
To dziwne, sen nie był jako tako straszny a wydawało mi się, że to był koszmar, gdy w nim się znajdowałam.
Pomyślałam, że warto było by to sprawdzić, czy na prawdę ten naszyjnik istnieje. A może dworek babci też?No nic. Kiedyś to sprawdzę.
Przebrałam się i zeszłam na dół. Spojrzałam na zegar wiszący w kuchni: 19.05. Łoj, to długo sobie pospałam.
W kuchni załapałam się na ostatnią zapiekankę i weszłam do salonu. Chłopacy właśnie kłócili się o film. Usiadłam pomiędzy Harrym a Liamem. Ostatecznie wybrali Harrego Pottera.
-No w końcu coś porządnego!-powiedziałam równocześnie z Malikiem.
I chyba jako jedyni byliśmy najbardziej zainteresowani nim. Po skończonym filmie postanowili wybrać film grozy. No świetnie! Jeszcze tego brakowało! I co gorsza wybrali Krzyk 4. Już po samym początku skulałam się ze strachu na swoim miejscu. Nie wytrzymałam i chciałam wyjść ale tak oglądając go widziałam, że wszędzie jest ciemno i coś może na mnie czychać, więc jednak postanowiłam zostać.
Sama nie wiem jak ja to wytrzymałam. Albo zaciskałam mocno rękę na ramieniu Harrego, tak że on aż syczał z bólu albo po prostu próbowałam jakoś śmiać się z tego, lub po prostu nie patrzeć.
Kiedy film się skończył szłam za Harrym, ponieważ strasznie się bałam.
-Pójdę jeszcze na chwilę do kuchni- oznajmił mi a ja przyparłam do ściany ze strachu, że sama zostanę tu, w tym wielkim domu, ciemnym i, że w każdej chwili ktoś może mnie zabić. Moja psychika wariowała, a ja stawałam się coraz słabsza. Każdy szelest, malutkie światełko doprowadzało mnie do szału. Ja tu wariowałam. (włączcie sobie ten soundtrack z HP od 32:45)
Nagle usłyszałam czyjś szept przy moim uchu. Natychmiast krzyknęłam i skuliłam się na podłodze ze strachu. Ktoś włączył światło a po schodach schodziło kilka osób. Zaczęłam jeszcze bardziej krzyczeć.
Usłyszałam głos Liama. Natychmiast otworzyłam oczy. Widząc, że jest 'bezpiecznie', wstałam.
-Em... przepraszam za moje zachowanie. Po prostu KTOŚ- zerknęłam na loczka-robił sobie żarty.
-Przepraszam. Nie wiedziałem, że tak zareagujesz. - przytulił mnie a w jego głosie było słychać, że bardzo żałował tego co zrobił.
-No, dobra. Jak widać, że nic się nie stało to idziemy spać- wydał rozkaz Zayn ziewając przy tym. Wszyscy parsknęli śmiechem ale ruszyli za nim po schodach.

_________________________________________________________________
Matko! Nie sądziłam,że uda mi się napisać taki długi rozdział! Dzięki za ponad 3000 wyświetleń! Kocham was! <3
* Ranbir Kapoor- hinduski aktor, śpiewa również. Jeden z moich ulubionych ;)

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 11.

                                                   *1 miesiąc później*
Nie powiem. Przyzwyczaiłam się do obecnego trybu życia. Raz na 2 tygodnie chemia, 2 razy w tygodniu kontrola. Zastanawiałam się tylko, kiedy zaczną mi wypadać włosy. Tak, to było nieuniknione. Nie bałam się tego. W końcu już to wcześniej przeżyłam.
Wszyscy są dla mnie mili i o dziwo udało mi się dostać na ASP. Niektóre prace pozwolą mi robić w domu. bardzo się z tego cieszę.
Ale jedno muszę zmienić. Ściąć włosy. Tak, wiem. To drastyczne przedsięwzięcie, ale lepiej teraz i,żeby wszyscy mogli się przyzwyczaić.
Zeszłam na śniadanie. Wszyscy już byli. No może prawie wszyscy, bo Mike musiał jechać na jakieś przymusowe kolonie,żeby mogli sprawdzić, czy nadaje się na AWF.
-Hej wszystkim!- powiedziałam i ucałowałam każdego w policzek.
-Witaj- odpowiedzieli.
-Jak się czujesz?- spytał mnie Liam, kiedy nakładałam jajecznicę z patelni na talerze wszystkich.
-Bardzo dobrze- odpowiedziałam- Macie jakieś plany na dziś?-spytałam się wszystkich
-Tak. Dziś mamy próbę od 11- 18.- odpowiedział Harry
-Okej. A Ty Neko? -zwróciłam się do kuzynki.
-Dziś mam nagrywanie płyty. Nie będziesz zła, że zostaniesz sama w domu?
- Nie. Z resztą miałam iść do fryzjera i kupić parę rzeczy, więc mi odpowiada. - uśmiechnęłam się do teszty, po czym podziękowałam za śniadanie i wyszłam z domu.
Dzisiejszy dzień mam nadzieję, że nie będzie taki zły. Na szczęście Mike ma tam internet, więc rozmawiamy przez Skype'a.
Pierwszy kierunek jaki obrałam to centrum handlowe. Muszę kupić sobie jakieś chustki na głowę itd.
Niestety chodziło za mną kilka Directioners, które myślały,że jak ja tu jestem, to też 1D. Nawet kiedy poszłam do fryzjera za mną chodziły. To było strasznie wkurzające.
Wróciłam do domu około godziny 17 już z chustką na głowie.  Postanowiłam zrobić domową pizze na kolację. Po godzinie do domu wparowali chłopacy z Neko. Zdziwili się na mój widok.
-Czemu masz tą chustkę na głowie?- zapytał Niall
Zamiast odpowiedzieć zdjęłam ją, ukazując łysą głowę. Nie powiem. Bardzo się zdziwili.
-Ale dlaczego je ścięłaś?-spytał się mnie Zayn
-I tak powoli zaczynały mi wypadać. Na szczęście z moich włosów powstanie piękna peruka dla jakiegoś chorego dziecka. -odpowiedziałam zakładając ją z powrotem.
-To bardzo szczytny cel- powiedział Liam po czym przytulił mnie.
Postał tak z minutę a później rozdawałam już wszystkim ciepłą pizzę.
-Mmmm... jaka pyszna- mlaskał Niall.
-Haha.. no widzisz. Ma się ten talent.-odpowiedziałam mu. - Może obejrzymy coś? Myślałam na ''Zieloną Milą'' Co wy na to?
-Jasne i tak nie mamy co robić. - odpowiedzieli.
Włączyliśmy film. Siedziałam obok Harrego i co jakiś czas płakałam nad losem głównego bohatera. Loczek okazał się nie zawodny i co chwilę mnie pocieszając mówiąc mi 'Przecież to tylko film... Csssiii'.
Kiedy film się skończył postanowiłam się umyć. Ubrałam się w piżamę, weszłam do pokoju gdzie czekał na mnie Harry. Tak jak co noc zeszliśmy do salonu, gdzie stał piękny biały fortepian, a przy nim siedział Liam.
Usiadłam obok niego a chłopak zaczął grać ''Kołysankę Belli'' ze Zmierzchu .klik <3
Zawsze to pomagało kiedy Mike'a przy mnie nie mogło być.  Chłopak zagrał melodię z 3 razy po czym przytuliłam go dziękując za to, że co noc poświęcał się dla mnie.
Pół przytomna podeszłam do Harrego, który wziął mnie na ręce i zaniósł do mojej sypialni. Położył na łóżku a sam zrobił to samo.
Niestety. Myśleliśmy, że wystarczy tylko kołysanka zamiast Mike'a. Musi ze mną spać Harry, do którego jestem najbardziej przywiązana z reszty chłopaków. Było mi wręcz wstyd, że nie można nic z tym zrobić. Choć mam nadzieję,że kiedyś to się zmieni...

_____________________________________________________________________________
Jezu... jesteście kochani! 8 komentarzy pod ostatnim postem. Przepraszam za tak długą nieobecność. Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni z tego rozdziału. Kocham Was!

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 10.

-To powtórny atak raka szyjki macicy.-oznajmił lekarz
-Że co?-nie mogłem uwierzyć- znowu? Powrócił?
Tak. Megg już wcześniej go miała ale dzięki chemii i radioterapii jakoś zniknął. Myśleliśmy,że już wszystko po.
-Przykro mi. Pańska dziewczyna będzie musiała tu zostać na badaniach.
-Rozumiem- pokiwałem głową.
-Przepraszam ale muszę już iść. Do widzenia- oznajmił lekarz i odszedł
-Do widzenia.-odpowiedziałem i wróciłem do Zayn'a.
Nie odpowiadałem na jego pytania. Byłem teraz gdzie indziej. Chciałem być przy niej. Nie mogłem jej zostawić. Nie teraz. Nie dziś. Nie jutro. Nigdy.
-Wracaj do domu-powiedziałem do mulata.
-Ale co się stało?
-Wracaj. Później Ci powiem!-podniosłem głos a chłopak wyszedł ze spuszczoną głową.

                                                       *2 dni później- oczami Megg*
-''Gdzie ja jestem?'' - powiedziałam w myślach.Zaraz. Znajduję się w białej sali. Nikogo tu nie ma. Moment wróć. Jest ktoś. Spojrzałam na swoje nogi. Leżała na nich głowa Mike'a. Uśmiechnęłam się po czym zaczęłam głaskać jego głowę. Po chwili chłopak obudził się i podniósł głowę, patrząc na mnie. Jego oczy były czerwone od łez. Tak samo jak i policzki.
-Hej kotek. Co się stało?- spytałam go z uśmiechem na ustach.
-Mmegg?- chłopak pociągnął nosem po czym mocno mnie przytulił.-Tak bardzo tęskniłem.
-Ale co się stało?- spytałam bardzo zdziwiona.
-Bo ten ... rak.. to ... on ..powrócił- powiedział wolno.
Wróć. Co? Znowu? Ja nie chcę! Dopiero co przyjechałam do Londynu a tu nagle takie coś? Przecież miałam składać podanie na ASP. Co ja teraz zrobię.?
Nie odpowiedziałam. Łzy same spłynęły po moich policzkach.
-Damy radę. A teraz wracamy do domu.- odpowiedziałam i już wstałam z łóżka, kiedy nagle zakręciło mi się w głowie.Na szczęście chłopak w porę złapał mnie.
-Myślę, że jeszcze nie czas- powiedział pomagając mi usiąść.
-Ale ja chcę do domu!
-Dzień dobry- do sali wszedł lekarz- jak na razie wyniki nie są złe. Będzie pani musiała przyjeżdżać na kontrole 2 razy w tygodniu. A jak na razie może pani wrócić do domu- oznajmił i wyszedł z sali.
-I co? Wracamy - pokazałam mu język.
-Dobra już dobra. Jedziemy-oznajmił po czym wziął moje rzeczy i wyszliśmy z budynku.

                                             *15 minut później*
-Megg!-krzyknęli po usłyszeniu moich kroków w salonie. Przybiegli i mnie mocno uścisnęli.
-Hej- odpowiedziałam im.
-Jak się czujesz? - spytał się mnie Liam
-Dobrze. Ale teraz chyba pójdę do siebie. Muszę trochę odpocząć.-odpowiedziałam, po czym schodami skierowałam się do mojego pokoju.

_____________________________________________________________________________

Dziękuję Wam za komentarze. No więc Megg i Mike są razem. Wiem nie napisałam tego a bynajmniej z opowiadania nie dało się znaleźć,że to powiedzieli oficjalnie. Ale jeżeli czytaliście wyznanie Mike'a to można się tego dopatrzeć. A co do Harrego to ma inne plany związane z nim ;)

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 9

                                                  * 1 miesiąc później, oczami Megg*
Skończyły się wakacje. A bynajmniej dla naszej ósemki. Wszyscy razem z chłopakami pojechaliśmy na lotnisko, gdzie rzecz jasna nie mogliśmy przejść, bo zaczęły nas atakować fanki chłopaków. Na szczęście miałam w miarę głośny głos, dzięki czemu wydarłam się na nie'' Zamknąć się! Odsunąć się! Kurwa, człowiek nie może nawet do samolotu wejść! Won mi z stąd!!!'' I jak ręką odjął wszystkie zniknęły, jednak zdarzały się takie, które raczyły sobie mnie powyzywać od kurw ale dałam sobie z nimi spokój.
Lot minął w miarę spokojnie. Po jakichś 2 godzinach byliśmy w Londynie, gdzie czekała na nas już ochrona.
Wsiedliśmy do limuzyny, którą pojechaliśmy do domu a raczej willi chłopaków. Pokazali nam pokoje a już po chwili każdy się rozpakowywał.Pokój na szczęście dzieliłam z Mikem.
Zapytacie się co ja tu robię razem z Mikem w Londynie. Otóż postanowiłam iść na ASP a on na AWF.
Nagle zrobiło mi się słabo a później widziałam już tylko ciemność.

                                                     *oczami Mike'a*
Rozpakowywałem swoją walizkę, kiedy nagle usłyszałem huk. Obejrzałem się i zobaczyłem leżącą na podłodze Magdę. Natychmiast do niej podbiegłem i sprawdziłem tętno. Na szczęście nie było aż tak złe ale i nie najlepsze. Próbowałem ją ocucić ale nie budziła się. Zawołałem Zayna i pojechaliśmy razem do szpitala. Zaniosłem ją do lekarza, a on miał ją zbadać. Niestety musieliśmy zostać na korytarzu. To było najdłuższe 5 minut w moim życiu. Po chwili wyszedł lekarz i chciał ze mną rozmawiać na osobności.
-Przykro mi ale niestety jest to powtórny atak...

________________________________________________________________________________

przepraszam,że tak krótki i że trzymam was w niepewności ale nie miałam dziś w ogóle weny. Dziękuje wam,że wczoraj było blisko aż 700 wyświetleń. Kocham Was a w szczególności Payne Bieber i Klaudię Styles za komentowanie prawie każdej notki. Kocham Was. Prawdopodobnie jutro pojawi się następny rozdział, bo mam chór od 17,  tak więc spodziewajcie się go albo przed 17 albo po 19 ;). Kocham Was! <333

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 8

                                                        *oczami Zayn'a*
-Ale co to było? - krzyknąłem
-No co? Debil obrażał mnie to co miała zrobić.
-ale..ale
-Csii.. mamusia mi pozwoliła- położyła palec na moich ustach po czym zaśmiała się - To co . Wracamy do domu?
-Jasne.- kiwnęliśmy głowami
                                                         *oczami Megg- wieczór*
Wypiłam tylko pół piwa. Jakoś po tej akcji w sklepie już mi się go odechciało.
-To może gramy w butelkę?- zapytał Liam
-Jasne- odpowiedzieliśmy, po czym położyłam na środku butelkę po piwie.
-Liam, zaczynaj- chłopak zakręcił i wypadło na Niallera
-Zadanie-chłopak odpowiedział
-No to przynieś mi paczkę chipsów, ale bez podjadania.- rozkazał mu.
Blondyn zrobił minę zbitego psa,ale przyniósł mu to co chciał Liam.
-I kręcimy!!- krzyknął Irlandczyk. Butelka zakręciła się i wypadło na mnie.
-Pytanie- palnęłam
-Jak długo jesteś z Mikem ?
-Hahahahahha. Nie jesteśmy razem.- wybuchnęliśmy śmiechem .
-Ale.. jak to?- zdziwił się
-No tak, to . Teraz ja. - wzięłam butelkę i zakręciłam nią. Wypadło na Nialla
-Zadanie
-Daj mnie .... swoje żelki.
-Nigdy!- wykrzyknął po czym przytulił je do piersi.
-No już.. bo cię załatwię jak tego chłopaka ze sklepu.
-Ymm... no masz- rzucił mi paczkę po czym wziął butelkę i zakręcił nią. Wypadło na Mike'a
-Pytanie- odpowiedział chłopak.
-Dlaczego nie jesteś z Megg?
-Bbo.. jestem ... homo.

                                                  *noc; oczami Megg*
-Tak bardzo Cię kocham. Jestem wdzięczny Bogu,że tylko ja mogę pokonać twoje koszmary. Wiem,że to dla ciebie straszne, ale tylko tak mogę być przy tobie dzień w dzień i noc w noc.- usłyszałam szept Mike'a.- szkoda, że Ty tego nie wiesz.
Momentalnie obróciłam się w jego stronę i mocno przytuliłam. Otworzyłam oczy i szepnęłam:
-Wiem to. Ja też Ciebie kocham.-i jeszcze bardziej go przytuliłam