sobota, 21 września 2013

Rozdział 13.

Weekend. Właściwie powinnam się cieszyć, bo już tylko kilka dni dzieliło mnie od spotkania z Mikem. Wróci wreszcie z tego obozu. Nareszcie będę mogła usłyszeć jego śmiech, poczuć zapach cudownych perfum i... pocałować. Może to dziwne, ale nie całowaliśmy się z powodu jakim było wydarzenie sprzed 3 lat. Odbiło się to na moje psychice. Ale nie ważne...
Dokończyłam malować pierwsze tło na moim obrazie i zeszłam do kuchni po coś do jedzenia. Ubrana w 'artystycznie' ubrudzoną farbami koszulę usiadłam przy wyspie, nalewając do przeźroczystej szklanki mojego ulubionego soku z wielu owoców. Kiedy zastanawiałam się jak mam namalować gruszkę, do kuchni wszedł Louis.
-Witaj- uśmiechnął się do mnie, po czym pocałował w policzek.
-Cześć- uśmiechnęłam się. Wyjęłam z lodówki jogurt i wsypałam do niego musli i pokrojone winogrona.
-Co tam rzeźbisz?- spytał się mnie pijąc sok prosto z kartonu.
-Raczej maluję- poprawiłam chłopaka z uśmiechem na ustach- Martwą naturę. Nic nadzwyczajnego.- odpowiedziałam wkładając do ust kolejną porcję jogurtu.
-Mógłbym zobaczyć?- spytał się niepewnie. Ha! Co za głupie pytanie. Jasne, że możesz, przecież to nie jest jakaś tajemnica wojskowa.
-Jasne,chodź.- wstałam z krzesła i ruszyłam do swojego pokoju. Chłopak szedł chwilę za mną, a już chwilę później dorównywał mi kroku.
Weszliśmy do mojego pokoju. W kącie stała sztaluga a wokół niej walało się pełno chusteczek, słoiczki z pędzlami i z wodą, farby, palety, i folia na podłodze, żeby nie poplamić. Podeszliśmy do obrazu. Chłopak szeroko otworzył i wypowiedział nieme 'wow!'.
-Takie sobie nic- zaśmiałam się.
-Rzeczywiście nic.- szturchnął mnie w ramie. - Nieźle malujesz.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się.-Robicie coś dziś wieczorem?-zmieniłam temat.
Miałam ochotę się wyszaleć. Za dużo siedziałam w domu. Zdecydowanie.
-Na razie nie mamy planów, a co?
-Może poszlibyśmy do klubu, czy coś? Nie chce mi się siedzieć w domu. Plyssss, plysss- powiedziałam błagalnym tonem.
-Pewnie. Zaraz zapytam się chłopaków, czy chcą.- wybiegł z pokoju, a ja zabrałam się za malowanie gruszki. No to teraz chociaż mam motywację do malowania.

                                                                           *

Nie mogę pić alkoholu. Co za pech! A wszystko przez leki. Przynajmniej Liam dzielił ze mną ten los i miał zamiar pomagać mi w ogarnianiu 'dorosłych' przyjaciół.
Poprawiłam lekko chustkę zawiązaną no głowie i popijałam sok pomarańczowy, rozmawiając z Liamem na temat moich studiów i planów na przyszłość.
Nagle zostałam porwana na parkiet przez Nialla. Tańczyliśmy spokojnie... no dobra, ja tak tańczyłam a on nie wiadomo co ze sobą robił. Najpierw tańczył ze mną, potem sam, znowu ze mną a potem to poszedł do stolika i zasnął. Hahaha! Jeden z głowy.
Po 10 minutach postanowiliśmy wracać. Liam zaciągnął ledwo przytomnego Irlandczyka do samochodu i powrócił szukać ze mną resztę zespołu. Dopiero po 10 minutach znaleźliśmy wszystkich. Oczywiście Harry w toalecie już się lizał z jakąś dziewczyną, która liczyła, że zostanie jego dziewczyną, a on tak naprawdę był schlany w trzy dupy i jutro by nic nie pamiętał.
Wracaliśmy w miarę spokojnie. Harry widocznie myślał, że jestem tą dziewczyną z klubu i chciał mnie całować, ale dzielił nas śpiący Niall i jego próby były nie udane.
Po 15 minutach podróży dojechaliśmy do domu. Przebrałam się w piżamę od razu po wejściu do domu. Zmyłam makijaż i bardzo zmęczona położyłam się do łóżka. Leżałam już kilka minut kiedy do pokoju wtargnął schlany Styles. No tak, śpi ze mną od jakiegoś czasu. Położył się obok mnie a ja szybko odwróciłam się do niego plecami.
Zaczął się do mnie przytulać. Znowu zaczyna. Zaczął mnie całować po obojczykach i wzdłuż kręgosłupa.Próbowałam go odepchnąć ale był za silny.
-Kotku, nie utrudniaj mi tego- chyba chciał to w jakiś sposób seksownie wymruczeć, ale wyszedł z tego ledwo słyszalny bełkot.
Uderzyłam go łokciem w tors, ale to tylko pogorszyło sprawę i chłopak stał się o wiele bardziej natarczywy. Przycisnął mnie do siebie i zaczął ściskać moje piersi przez materiał piżamy lekko sapiąc. Nie mogłam dłużej tego wytrzymać okropne wspomnienie udeżyło we mnie bardzo mocno. Ta jedna fala sprawiła, że zaczęłam płakać, a chłopak, który teraz próbował się nade mną znaleźć zaśmiał się gardłowo. Gdybym nie była w takiej sytuacji jakiej jestem teraz powiedziałbym, że to słodki śmiech ale w takich okolicznościach wydał mi się on najbardziej obleśny jaki kiedykolwiek słyszałam. 
Wykorzystując sytuację wyczołgałam się z łóżka, chłopak złapał mnie za nadgarstek a ja bez skrupułów naplułam mu w twarz.
-Suka-wysyszał i puścił mój nadgarstek. Zapłakana i roztrzęsiona wydostałam się z pokoju i ruszyłam korytarzem do sypialni Liama.
Lekko zapukałam i weszłam do środka. No tak, chłopak smacznie spał. Chociaż on. Szturchnęłam go w ramię aby chłopak przebudził się. Po otworzeniu oczu i dokładnemu zlustrowaniu mnie krzyknął cicho "Jezu, co się stało!". Nie odpowiedziałam. Rozpłkałam się i usiadłam na jego łóżku. Przytulił mnie, przez co trochę się uspokoiłam.
-Bbbo... Haarry...- wydukałam pomiędzy falami łez.
-Zrobił ci coś?- spytał łagodnie. Kiwnęłam tylko. Przycisnął moją głowę do swojego torsu i lekko kołysał naszymi ciałami, przez co zaczęłam się uspokajać i robić coraz bardziej senna.
Położyłam się spać w ramionach przyjaciela. Chociaż na niego mogłam liczyć...

_____________________________________

Witajcie! Dawno nie pisałam bo nie miałam weny. Ostatnio nie ma wogóle komentarzy. Szkoda.
Jak widać nie ma nagłówka i tła. Coś mi się probiło z google+, ale nie długo pododaję wszystko.
MARZĘ O CHOĆBY 5 KOMENTARZACH WYSTARCZYŁABY NAWET EMOTKIONKA :)