czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 12.

Jak codziennie wstałam o godzinie 9. Zjadłam śniadanie i ubrałam się. Nikogo w domu nie było, ponieważ chłopcy od samego rana pojechali na konferencję prasową a Neko ok 3 rano wyruszyła w swoją pierwszą trasę koncertową, która ma trwać ok. 4 miesięcy.
Wyszłam do szpitala na badanie. Po drodze zauważyłam dużą grupę osób trochę starszych ode mnie, którzy widocznie spotkali jakiegoś gwiazdora. Zaciekawiona tłumem podeszłam bliżej. Gdy zobaczyłam ową gwiazdę o mało nie dostałam zawału. W środku koła, stał nie kto inny jak Ranbir Kapoor!* Miałam prawie pisnąć ale się powstrzymałam. Marzyłam o spotkaniu z nim! Kocham go!
Po odczekaniu 5 minut dostałam od niego autograf, a ktoś z tłumu zrobił mi z nim zdjęcie. I znowu miałam wrażenie,że dostanę zawału, ponieważ pocałował mnie w policzek!
Podziękowałam za zdjęcie i ruszyłam w kierunku szpitala. Weszłam do budynku i skierowałam się do sali, w której jestem badana.
Lekarz powiedział, że jest już coraz lepiej, więc jak na razie jedna kontrola w tygodniu wystarczy.
Wychodząc ze szpitala zauważyłam dużą grupkę młodych dziewczyn piszczących jak walnięte. Podskoczyłam ze dwa razy w górę i już wiedziałam czemu. Państwo gwiazdorzy postanowili zaczerpnąć świeżego powietrza w parku obok szpitala, chodząc bez ochrony. Geniusze! Podeszłam do nich mimowolnie. Wepchnęłam się miedzy te dziewczyny do środka, dosyć ciasnego kółka. Zadziałałam na te dziewczyny jak płachta na byka. Dosłownie! Zaczęły się drzeć, że co ja wyprawiam, jak śmiem wpraszać się do środka!
Zobaczyłam błagalną minę Harrego. Szybko szepnęłam mu na ucho: ''Zaczynamy przedstawienie''. Następnie upadłam na ziemię, tzn miałam taki zamiar ale chłopacy mnie złapali. Udając nieprzytomną czułam, że niosą mnie gdzieś 4 pary rąk, a reszta rozprasza dziewczyny w celu przejścia i ''uratowania'' mnie. Po 5 minutach usłyszałam słowa ''Budzimy się'', i natychmiast otworzyłam oczy. Znajdowaliśmy się w ich vanie jak przypuszczam.
-Dziękujemy Ci!- powiedział za wszystkich Liam.- Bez ciebie nigdy byśmy stamtąd nie wyszli! - I natychmiast zostałam pocałowana przez wszystkich w oba policzki.
-Wiecie co? Jesteście na prawdę geniuszami, żeby iść sobie po konferencji na pieszo przez park! Przecież wy byliście przez nie śledzeni! Dobra nie ważne. Straciłam przez nie dobry humor. A miałam taki świetny!
-A co się stało rano?-zapytał się Harry
-To się stało- pokazałam mu zdjęcie z Ranbirem.
-Och! A więc zdradzasz mnie? Jak mogłaś!-chłopak udawał, a my wszyscy mieliśmy z niego polewkę.- No, proszę! Jeszcze się ze mnie śmieje! Och!-Hazza był nie do zniesienia! Wreszcie dojechaliśmy do domu.
Byłam tak wyczerpana tym dniem, że postanowiłam położyć się spać.
Nie mogłam zasnąć, więc włączyłam sobie kawałek z Harrego Pottera KLIK KLIK. Już po chwili odpłynęłam do krainy morfeusza.
-Meggie! Meggie! Obudź się kochanie! - obudziłam się i ujrzałam.. co? Babcię?Moment liczyłam na każdego, ale?.. No ok.
-Tak?
-Muszę coś ci pokazać- kobieta pstryknęła w palce i znaleźliźmy się w jej starym domu jeszcze sprzed wojny.
Dom był duży i bardzo bogato zdobiony. Przecież babcia była biedna. Mieszkała w malutkiej chatce pod wsią.
-Babciu, o co chodzi?-spytałam ją.
Kobieta jednym ruchem wskazała na szkatułkę.  Zaraz taką samą miała w tej chatce. Nigdy nie pozwalała jej dotykać a tym bardzie otwierać. Tym razem pozwoliła mi to zrobić. Otworzyłam małą skrzynkę a w niej ujrzałam kilka listów chyba miłosnych, zdjęcie jakiegoś mężczyzny, to chyba był dziadek a on zginął na wojnie. Na samym dnie znajdował się piękny medalion. Otworzyłam go. W środku był płatek zasuszonej róży i zdjęcie dziadka. 
-Odnajdź ten przedmiot. Wskazówką będzie mój dom pod wsią.- powiedziała tajemniczo i wszystko nagle zniknęło.  
Obudziłam się nagle. Przede mną stał Louis.
-Coś się stało?- spytałam go.
-Płakałaś przez sen i krzyczałaś słowa ''Obiecuję! Zrobię to!'', a wcześniej śmiałaś się. No a na końcu dostałaś drgawek i obudziłaś się, więc zastanawialiśmy się, czy nic ci nie jest.-odpowiedział.
Rozejrzałam się i ujrzałam w pomieszczeniu Liama. Przetarłam ręką po czole i poczułam pot.
-Nie. Wszystko ok. To tylko sen- odpowiedziałam a chłopacy wyszli.
To dziwne, sen nie był jako tako straszny a wydawało mi się, że to był koszmar, gdy w nim się znajdowałam.
Pomyślałam, że warto było by to sprawdzić, czy na prawdę ten naszyjnik istnieje. A może dworek babci też?No nic. Kiedyś to sprawdzę.
Przebrałam się i zeszłam na dół. Spojrzałam na zegar wiszący w kuchni: 19.05. Łoj, to długo sobie pospałam.
W kuchni załapałam się na ostatnią zapiekankę i weszłam do salonu. Chłopacy właśnie kłócili się o film. Usiadłam pomiędzy Harrym a Liamem. Ostatecznie wybrali Harrego Pottera.
-No w końcu coś porządnego!-powiedziałam równocześnie z Malikiem.
I chyba jako jedyni byliśmy najbardziej zainteresowani nim. Po skończonym filmie postanowili wybrać film grozy. No świetnie! Jeszcze tego brakowało! I co gorsza wybrali Krzyk 4. Już po samym początku skulałam się ze strachu na swoim miejscu. Nie wytrzymałam i chciałam wyjść ale tak oglądając go widziałam, że wszędzie jest ciemno i coś może na mnie czychać, więc jednak postanowiłam zostać.
Sama nie wiem jak ja to wytrzymałam. Albo zaciskałam mocno rękę na ramieniu Harrego, tak że on aż syczał z bólu albo po prostu próbowałam jakoś śmiać się z tego, lub po prostu nie patrzeć.
Kiedy film się skończył szłam za Harrym, ponieważ strasznie się bałam.
-Pójdę jeszcze na chwilę do kuchni- oznajmił mi a ja przyparłam do ściany ze strachu, że sama zostanę tu, w tym wielkim domu, ciemnym i, że w każdej chwili ktoś może mnie zabić. Moja psychika wariowała, a ja stawałam się coraz słabsza. Każdy szelest, malutkie światełko doprowadzało mnie do szału. Ja tu wariowałam. (włączcie sobie ten soundtrack z HP od 32:45)
Nagle usłyszałam czyjś szept przy moim uchu. Natychmiast krzyknęłam i skuliłam się na podłodze ze strachu. Ktoś włączył światło a po schodach schodziło kilka osób. Zaczęłam jeszcze bardziej krzyczeć.
Usłyszałam głos Liama. Natychmiast otworzyłam oczy. Widząc, że jest 'bezpiecznie', wstałam.
-Em... przepraszam za moje zachowanie. Po prostu KTOŚ- zerknęłam na loczka-robił sobie żarty.
-Przepraszam. Nie wiedziałem, że tak zareagujesz. - przytulił mnie a w jego głosie było słychać, że bardzo żałował tego co zrobił.
-No, dobra. Jak widać, że nic się nie stało to idziemy spać- wydał rozkaz Zayn ziewając przy tym. Wszyscy parsknęli śmiechem ale ruszyli za nim po schodach.

_________________________________________________________________
Matko! Nie sądziłam,że uda mi się napisać taki długi rozdział! Dzięki za ponad 3000 wyświetleń! Kocham was! <3
* Ranbir Kapoor- hinduski aktor, śpiewa również. Jeden z moich ulubionych ;)

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział, czekam na nexta.

    Tymczasem zapraszam do siebie - http://i-just-cant-let-her-go.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział nie mogę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń